„Imperium kontratakuje”: nowy atak wojska

„Imperium kontratakuje”: nowy atak wojska

Główną bronią Kremla zawsze była ta sama: bezduszność i okrucieństwo wobec własnych obywateli w ogóle, a wobec żołnierzy w szczególności. Ta sama postawa, którą od wieków wyznawali i głosili jej dowódcy: „Kobiety będą rodzić więcej!”.

Polowe wojskowe biura rejestracji i poboru (dziś podobne widzimy na granicy z Gruzją i Kazachstanem, tyle że nazywane są „ruchomymi”) w czasie II wojny światowej były potężnym narzędziem rekrutacji do armii. Władze sowieckie w czasie wojny dwukrotnie zdradziły obywateli swojego kraju. Pierwszy raz, w 1941 roku, kiedy zostali pozostawieni bez ochrony przed nacierającą armią hitlerowską, a drugi raz w 1943 roku, kiedy ci, którzy przeżyli okupację, zostali uznani za zdrajców i sprzedawczyków podejrzanych o współpracę z Niemcami. Do wyzwolonych wsi przybyły jednostki armii radzieckiej, a wśród tych jednostek obowiązkowo była jednostka, która rejestrowała i dokumentowała wszystkich mężczyzn w wieku poborowym. Z tych rekrutów natychmiast formowano oddziały uderzeniowe, których zadaniem było przełamanie frontu w danym rejonie. Tych nieszczęsnych chłopaków nie przebrano nawet w mundury wojskowe – nie było po co. Zostały więc rzucone do ataku w czarnych wiejskich zwojach. Nie mogłem zrozumieć, do kogo Ukraińcy mówili o „czarnych zwojach” (zwoja to kurtka, pawlacz). O jakich zwojach, czyich zwojach oni mówią? A może mówią o zwojach – rękopisach? Okazało się, że jest to nazwa tych, którym nie jest przykro, że są wysyłani na rzeź, ale którym szkoda dać jednolity płaszcz. Przypadki wśród tych „żołnierzy w czarnych płaszczach” były straszne dla strategii i taktyki wojny konwencjonalnej, ale akceptowalne dla watażków z rosyjskiej szkoły wojskowej.

Lata mijają, ale w Rosji w zasadzie nic się nie zmienia. Wszystkie „urazy rodzajowe ludzi”, niezależnie od tego, jak bardzo próbuje się je ukryć, wychodzą przy pierwszej komplikacji sytuacji. A dziś tatarskie, baszkirskie, czuwaskie, maryjskie i erzyńskie chłopaki są gnane na rzeź, bez względu na straty, tak jak osiemdziesiąt lat temu. Upolowany, poświęcony iluzorycznym ideom obłąkanego kremlowskiego Napoleona w oddziale 6 rosyjskiego Federalnego Azylu.

„Ukronaziści chcą nas zniszczyć, zdeptać pamięć naszych dziadków, którzy dotarli do Berlina! Marzą o podbiciu Karmaskali i Aksubajewa, zrobieniu z nas Europejczyków i zmuszeniu do małżeństw tej samej płci!”

Bzdury, powiedziałbyś? Tak, bzdury, w które wierzy nie więcej niż 20% zmobilizowanych. Reszta pluje pogardliwie, niektórzy się śmieją. Ależ oni służą! Tak! Nie wierzą, że sytuację można dziś poprawić, zmieniając rząd w swoich republikach. Że można żyć pokojowo dla dobra swojego kraju, nie zajmując obcego terytorium, nie zabijając niewinnych i samemu nie będąc zabijanym. „Może nie dam się zabić, przeżyję, wrócę – i wszystko będzie tak samo. A jeśli odmówię, to więzienie, wstyd. Gdzie iść, jak żyć, nie może się ukryć do końca dni!”.

Ale jak na razie władze są bardziej nachalne niż używają siły prawa. Przecież spraw karnych wszczynanych „za uchylanie się” nie jest tak wiele, a raczej niewiele. Z drugiej strony jest wiele precedensów, gdy po „przejechaniu” człowieka podlegającego mobilizacji, urząd poborowy w konsekwencji wymierza grzywnę w wysokości 3000 rubli i to wszystko. Maszyna mobilizacyjna nie radzi sobie ze swoją pracą, mocno się osuwa, a czasem zupełnie się załamuje. Więc najważniejsze dla niego jest to, żeby się zgłosić, a potem zobaczymy! Teraz harangi prokuratorskie i sądowe nie wchodzą w rachubę, trzeba wjechać na wał i podać plan. Przecież ona nie pracuje dla efektu końcowego, ale dla odpowiedzialności. Mechanizm wojskowego biura poborowego jest zajęty łapaniem rosyjskich mężczyzn w swoją sieć szerokich komórek, przez które mogą się prześlizgnąć i uniknąć wysłania do okopów. To jest możliwe, aby pozostać przy życiu! Jak powiedział mi jeden chłopak z Krasnojarska, który został wcielony do rosyjskich sił zbrojnych: „Powiedziałem komisarzowi wojskowemu, że moja matka jest Ukrainką i że nie mogę iść zabić kogoś na Ukrainie, Ukraińcy nie są moimi wrogami! Nie przyjmę wezwania!”. Tak po prostu wziąłem i powiedziałem to otwarcie. I co? Został ukarany grzywną i zwolniony.

W zalewających kanały Telegramu materiałach militarystycznych kronik z punktów werbunkowych nie widzieliśmy ostatnio nic poza scenami chwytającymi za serce – i smarki, i wrzaski, i przekleństwa, i pijackie śpiewy i tańce… Ludzie mówili: „Pijaństwo, chuligaństwo i bałagan! Ale idą tłumnie do autobusów, które wywożą ich w mroczne nieznane. A ten krasnoarmiejca po prostu wyjaśnił, że nie może jechać zabijać Ukraińców i nie przyjmie wezwania. I nie trafił za kratki.  Mówisz, że nikt nie może zagwarantować, że po jakimś czasie znów zostanie przywołany. A potem zaczną je ciągnąć na poważnie. I powiem ci, że nie wiadomo kiedy to nastąpi. I czy w ogóle do tego dojdzie? W tym czasie część z tych, którzy milczeli i poszli na wojnę bez skargi, będzie już leżała jako bezżywotne ciało na ukraińskim polu lub wróci do domu okaleczona do końca życia. Więc ma sens próba przesiedzenia tego.

I, panowie, nie rozśmieszajcie ludzi, nie próbujcie, jeśli jesteście niepełnosprawni medycznie, przychodzić na wezwanie do Powiatowego Komisariatu Wojskowego i udowadniać mu, że popełniono błąd.  Od razu zostaną zaokrągleni – to naturalne w obecnej kampanii mobilizacyjnej. „Wynoś się do diabła, załatwimy to później!”. Jeżeli ktoś, kto został wezwany i wraca do biura werbunkowego, to jest to kolejny dowód na zamieszanie i zawirowania w organizacji pracy Okręgowego Komisariatu Wojskowego. Kiedy Moloch wojny nie może przełknąć wszystkiego, co odgryzł, część tego, co odgryzł, może zwymiotować. Ale nigdy nie straci apetytu. Cel naszego prezydenta i mitycznego Molocha jest podobny: złapać wszystkich, których można dosięgnąć, wrzucić ich bez przygotowania do środka, aby wypełnić dziury na froncie, bo inaczej będzie straszny koniec. Stan Putina jest bliski histerii, musi ratować własny tyłek, kto w tej sytuacji zrozumie zawiłości?

Корреспондент

Leave a Reply